Zagłosuj na swoją ulubioną restaurację
Słowo wstępu
Gdyby zaprosić do wspólnego stołu Królową Marysieńkę, która uwielbiała delikatne omlety, Stanisława Augusta Poniatowskiego, który zajadał się chłodnikiem z szyjkami rakowymi oraz baraniną w sosie piernikowym, i środowisko artystyczne oświecenia, które uwielbiało kawiarniane życie Warszawy, czekoladę na gorąco i aromatyczną kawę z cukrem, trzeba by było przygotować nie lada ucztę. Z pewnością skorzystałby na tym Wojciech Wincenty Wielądko, który kręcił się w środowisku, zanim wydał książkę kucharską – „Kucharza doskonałego”. Zapewne nie pogardziliby uczestnicy obiadów czwartkowych. Przy stole robiło się zawsze politykę, dobijało targów lub po prostu spędzało przyjemnie czas. Różne epoki, inne środowiska, odmienne upodobania kulinarne, miały wpływ na to, co dziś nazywamy kuchnią warszawską.
W Warszawie oświecenia można było zjeść na przykład najlepsze i największe raki, przygotowywane według sekretnej receptury i podawane wyłącznie z wysokogatunkowymi trunkami. Skorupiaki zachwalane były nie tylko przez warszawiaków, zachwycali się nimi również cudzoziemcy, którzy podkreślali w swych relacjach, że polskie rzeki są pełne tego rarytasu. Na talerze trafiały również ryby, aż trudno uwierzyć jak dużo ich było dawniej w naszym menu.
Ryby słodkowodne przyrządzano naprawdę na wiele sposobów – gotowane, smażone, pieczone, faszerowane czy w galarecie. W szafranowym sosie czy udekorowane pietruszką – cieszyły podniebienie w postne dni.
Warszawa sprzyjała smakoszostwu. W przedwojennej stolicy koneserzy kuchni spotykali się w Klubie Smakoszy, który sprzyjał spotkaniom ówczesnej śmietanki towarzyskiej. Najlepsze restauracje zaopatrzone były w świeże ostrygi, a w domach popularnością cieszyły się nowalijki i proste dania oparte na prostych lokalnych produktach.
Nie wszystkie, klasyczne dziś potrawy, pochodziły z kuchni elitarnej. To, co charakteryzuje współczesną gastronomię warszawską to proste smaki, które narodziły się w zwykłych, domowych kuchniach. Przyjechać do Warszawy i nie skosztować pyz czy flaków po warszawsku to jakby nie poznać historii. A wiele historyjek zaskakuje.
Tym można się najeść, nasycić. Ucztę warto zakończyć tradycyjnym deserem, skosztować choćby pączków czy włoskich lodów, które skradły serca przedwojennych warszawiaków.
dr Aleksandra Kleśta-Nawrocka
Restauracja Hektor1970
www.restauracjahektor.plŚwiętokrzyska 34, 00-049 Warszawa
Najlepszej Restauracji Polskie Skarby Kulinarne.